Dokonywanie zmian różnego rodzaju to konieczność życiowa, bo bez nich trudno wyobrazić sobie polepszanie naszego bytu. Ale są też i zmiany wymuszone sytuacją finansową, jak to ma miejsce w przypadku miasta i gminy Brzesko, gdzie od wielu lat wydatki znacznie przerastały dochody, zresztą nie wzbudzając właściwych refleksji tak u kolejnych włodarzy, jak i nowych ekip radnych. Liczyły się tylko "chwila dla fotografa" i "jakoś to będzie". A więc mamy to, co mamy.
Nowa władza, nie mająca zresztą innego wyjścia, postanowiła zreorganizować Urząd Miejski i podległe jej spółki komunalne, aby w ten sposób ograniczyć wydatki. Czytam na jednym z brzeskich portali internetowych, że zamiast pięciu miejskich spółek ma być ich tylko dwie lub trzy i że w Urzędzie Miejskim będzie mniej kierowniczych stanowisk, co ma dać nie tylko oszczędności, ale także przyczynić się do lepszej pracy tej instytucji. Oby!
Czytam też, iż rozważana jest likwidacja niektórych szkół. I tutaj mój apel do decydentów, żeby akurat w tej sprawie głęboko się zastanowili. Likwidacja to proces krótkotrwały, odbudowa może trwać latami, a czasem być już po prostu niemożliwą. Dlatego przed podjęciem takiej decyzji w sprawie jakiejkolwiek szkoły nie należy uważać na to, co "tu i teraz", ale co może być potrzebne w przyszłości. To prawda, że oświata wymaga sporych nakładów, ale przesadne na niej oszczędności będą skutkowały w przyszłości trudnymi do oszacowania teraz stratami, jestem pewien, że przerastającymi chwilowy zysk; kto zechce się nad tym zastanowić, bez trudu odpowie sobie, na czym owe straty będą polegać.